Martha Graham...

... to amerykańska tancerka, choreograf, pedagog. Uznawana za jedną z najważniejszych postaci wśród prekursorów współczesnego tańca.
Zaczęła od obserwacji ruchów własnego ciała. Za podstawę tańca przyjęła effort i ciągłe współdziałanie dwóch naprzemiennych czynników: contraction (skurczenie i sprężenie),, które następuje w mięśniach brzucha przy równoczesnym rozciąganiu mięśni odcinka lędźwiowego i release (wydłużenie ruchu) mięśni brzucha.
Stworzyła elewacje, czyli sposób unoszenia korpusu w siadzie i na stojąco. Dużą wagę przywiązywała do oddechu zakładając, że ruch, gest stanowią jego kontynuację, są mu podporządkowane. Wykorzystała również opozycje upadków ze wstaniem. W technice, jaką stworzyła punktem wyjścia był środek ciała, czyli miednica. Ruch natomiast zawsze musiał wyrażać emocje, uczucia i inne stany człowieka. Wprowadziła swoją terminologię (używaną później na całym świecie): floor work, gdy podłoga stanowiła tzw. drążek dla tancerza, który najczęściej w siadzie lub klęku wykonuje w wolnym tempie rozciąganie uelastyczniając mięśnie; centre work, czyli rozwijanie i odnajdywanie własnego środka ciężkości ciała, którym jest miednica, oraz wzmacnianie kończyn i mięśni pleców; moving in space polegający na koordynacji ruchu w przestrzeni jak również zdobywaniu umiejętności konfrontacji ciała z przestrzenią otaczającą go. Ważną sprawą stała się też dla niej ciągłość ruchów i plastyczna dynamika ciała, traktowanego jako bryła, która może poruszać się nie tylko w pozycji pionowej, lecz także leżącej, klęczącej czy siedzącej. Zalecała taniec boso, do ćwiczeń wkładała obcisły czarny trykot, sięgający do połowy łydki; stał się on ćwiczebnym ubiorem współczesnych tancerzy.
Martha Graham stworzyła też własną filozofię tańca. Uważała, że jego treścią nie może być subiektywny świat wzruszeń i przeżyć, lecz jego zobiektywizowana forma zewnętrzna. Ruchy powinny być jakby „stenogramem” wewnętrznego monologu, przekazem myśli i uczuć, a ponieważ nie wszystkie ludzkie uczucia są piękne, więc ich przykazy ruchowe nie mogą być zawsze banalnie „ładne”, miłe dla oka. Sądziła, że tancerka nie powinna być dla widzów baśniowym zjawiskiem, uroczą wróżką czy romantyczną zjawą, ale cząstką ludzkości, emanacją ludzkiej istoty i tego, co jest w niej głęboko ukryte. Każda kompozycja wymaga, zatem nowych środków wyrazu, czerpanych z ruchów naturalnych, które mogą stać się bardziej wzmożone, intensywne, czasem nawet zdeformowane.